Bułgarskie all inclusive
W związku z obecną sytuacją w Europie wiele osób zastanawia się, dokąd wybrać się na tegoroczny letni urlop. W miejsce gdzie jest bezpiecznie, ciepło, są piękne plaże, podróż samolotem jest krótka, a cena niewysoka. Takim miejscem jest Bułgaria.
W Bułgarii spędziliśmy urlop dwa lata temu. Był to typowy rodzinny wyjazd wakacyjny razem z Amelkowymi dziadkami, pobyt w fajnym hotelu z aquaparkiem, tuż przy plaży, z opcją all inclusive, czyt. czyste lenistwo ;)
Jakie są nasze wrażenia? Hotele były świetne, nowe, zadbane, oferujące całą masę rozrywek turystom, przy pięknych piaszczystych plażach, ale poza hotelami i kurortami doskonale było widać, że to najbiedniejszy kraj Unii Europejskiej. Widać było, że potrzeba jeszcze wiele środków, aby zmodernizować drogi, miasteczka, aby wyremontować i zadbać o zabytki. Jednak to co Bułgaria ma do zaoferowania, to piękne piaszczyste (co ważne) plaże, słońce (czasami w nadmiarze) i świetną bazę hotelową. Jest też co zobaczyć…
Nasz hotel (Sol Luna Bay) w małej miejscowości Obzor pomiędzy Warną, a Słonecznym Brzegiem.
Wybraliśmy się do Nessebaru – perełki bułgarskiej Riwiery, wpisanej na listę UNESCO. To piękne zabytkowe miasteczko położone na wyspie połączonej z lądem groblą.
Wiele tu starych kościołów – dobrze zachowanych albo i mniej, z XIII-XIV w.:
Są też przepiękne stare budynki – u dołu kamienne, wyżej drewniane…
Mnóstwo tu sklepików (wg mnie zdecydowanie za dużo – w tym całym bezliku stoisk kiepsko widać piękne domy), kawiarni, restauracji i barów. Bułgarskie wybrzeże odwiedzaliśmy kilkanaście lat temu i Nessebar był wtedy znacznie spokojniejszy, kameralny, nie było takiego natłoku chińszczyzny, łatwiej było wczuć się w jego (wtedy) fantastyczny klimat. Teraz klimatu mniej, ale urok pozostał…
Nessebar to idealne miejsce na popołudniowe spacery – mnóstwo knajpek, urokliwych uliczek i zaułków, co krok zabytek, cudne widoki na Morze Czarne…
Co ciekawe, taniej wychodziło nam poruszać się taksówką niż korzystać z wycieczek oferowanych przez biura, czy niż gdybyśmy wynajęli samochód – zamawialiśmy sobie kierowcę, uzgadnialiśmy cenę i byliśmy wożeni, tam gdzie chcieliśmy ;)
Kolejną wycieczkę odbyliśmy do rezerwatu Kamchia. Kamchia to najdłuższa rzeka Bułgarii. W miejscowości o tej samej nazwie wsiada się na małe stateczki, które zabierają turystów na krótką przejażdżkę. Rezerwat to ostoja ok. 200 gatunków ptaków, zamieszkują tu też żółwie, a brzegi porastają unikatowe pozalewane wodą lasy, przypominające dżungle – tak przynajmniej podają przewodniki ;) Jednymi przedstawicielami świata fauny, które zobaczyliśmy były: jedna kaczka (krzyżówka) i nadmuchiwany krokodyl. Las też nie przypominał nam dżungli, ale sama wycieczka była przyjemna.
Miejsce, które zrobiło na nas największe wrażenie – Kamienny Las (Pobiti Kamani). To rezerwat geologiczny leżący nieopodal Warny. Setki kamiennych kolumn, stojących (lub leżących) w szczerym polu.
Byliśmy tam późnym popołudniem, kiedy słońce już nie prażyło, a światło było ciepłe i miękkie i wydobywało z kamiennych formacji ciekawe cienie…
Naukowcy twierdzą, że kolumny powstały miliony lat temu, na dnie morza, które rozlewało się wtedy w tym miejscu.
Fantastyczne miejsce, jedyne takie w Europie (a podobno i na świecie). Można godzinami błąkać się wśród skał, wchodzić na pagórki, obserwować ich różne kształty i zastanawiać się, co faktycznie się tutaj wydarzyło ;)
Bałczik – ogród botaniczny z Pałacem Królowej Marii. Ogrody są pięknie zaprojektowane, na kilku poziomach, na klifie, tuż nad morzem. Są tam pawilony, strumyki, wodospady, mała cerkiewka, rzeźby, mostki, rosarium, kolumnady i wszystko inne, co w pałacowym ogrodzie powinno się znaleźć ;)
Sam pałac jest niewielki, skromnie urządzony, z daleka wygląda jak meczet z minaretem.
Przylądek Kaliakra – to dwukilometrowy cypel wrzynający się w morze, z kilkudziesięciometrowymi klifami. Obecnie możemy tu podziwiać piękne widoki, spotkać marynarzy stacjonujących w jednostce marynarki, możemy zajrzeć do muzeum, powłóczyć się po ruinach twierdzy, kupić pamiątkę na jednym z wielu straganów oraz zjeść w restauracji.
Gdy szukałam informacji o Obzorze (miejscowości, w której mieszkaliśmy) nie znalazłam niczego konkretnego i szczegółowego. I teraz wiem dlaczego – to po prostu zwykła mieścinka z dworcem autobusowym, małym centrum i plażą, na której obrzeżach rozgościły się wielkie resorty.
Urlop w Bułgarii polecam tym, którzy nie chcą wydać majątku (i na hotel i na miejscu), którzy lubią szerokie, piaszczyste plaże z łagodnym wejściem do wody, którym nie straszne „gierkowskie” relikty, jakich tam jeszcze mnóstwo. Przez tydzień było co oglądać i co robić, ale przez dwa – pewnie bym umarła z nudów ;)
My byliśmy 2 tygodnie w Bułgarii latem w 2016 w Złotych Piaskach (nawet nie w samych ale trochę w stronę Warny). Generalnie wspominamy bardzo spoko, na plaży spędzaliśmy zazwyczaj poranki lub wieczory więc nie było też problemów z tłumem ludzi.
Bułgaria jest spoko ;) Piękne plaże, ciepełko, tanio, blisko…