Cipolla rossa, peperoncino i tartufo – Kalabria
Kalabria. Region do tej pory znany nam tylko z przejazdu na Sycylię. Wybraliśmy villaggio położone tuż nad morzem, w pobliżu Tropei i z widokiem na Stromboli (Torre Ruffa Robinson). To co zostanie nam długo w pamięci – to rewelacyjne jedzenie, jakie nam serwowano. Mnóstwo ryb i owoców morza, świeżych warzyw, owoców, wszystko przyprawione miejscowym peperoncino. Pyszna włoska kuchnia – a jako że w hotelu 90% obłożenia stanowili Włosi – musiała taka być :)
Nasz bungalow i basen, przy którym spędzaliśmy sporo czasu:
Ośrodek położony był bezpośrednio przy plaży, ale przez 3 dni była bardzo wysoka fala, potem wybyliśmy z hotelu i wyszło na to, że mieliśmy jeden dzień na kąpiele morskie.
Wieczory umilały nam przepiękne zachody słońca z widocznym, dymiącym wulkanem –Stromboli, jedną z wysp archipelagu wysp Eolskich.
A dziesiątki takich jaszczurek biegały po ogrodzie:

Do pobliskiej Tropei jechaliśmy 10-15 minut hotelowym busem. To przepiękne stare miasteczko, położone na klifie. Mnóstwo tu restauracji, knajpek, lodziarni oferujących słynny deser tartufo – kulka waniliowo-czekoladowych lodów, wypełniona płynną czekoladą. Mnóstwo sklepików obwieszonych girlandami czerwonej cebuli – słynnej cipolla rossa di Tropea – miejscowej odmiany o delikatnym i słodkawym smaku.
Kilka kilometrów od naszego hotelu leżał przylądek Capo Vaticano wcinający się w morze Tyrreńskie. Wysokie klify, piaszczyste plaże, niewielka latarnia morska i turkusowa woda. Z punktów widokowych widać wybrzeże Sycylii i wyspy Eolskie. Cudnie!
CDN