Muzeum Emigracji i spontan na Błyskawicy, czyli niedziela w Gdyni
W niedzielny poranek, ponownie spróbowaliśmy zwiedzić gdyńskie Muzeum Emigracji. Wstęp jest darmowy.
Muzeum mieści się w historycznym budynku Dworca Morskiego. To stąd m.in. wypływał do Nowego Jorku Batory przewożąc na swoim pokładzie tysiące emigrantów. Wystawy są bardzo nowoczesne, multimedialne, na wielu ekranach obejrzeć można archiwalne nagrania, ściany zdobią setki zdjęć. Ekspozycje prezentują przekrojowo i chronologicznie historię emigracji naszych rodaków. Ciekawe historie na tablicach, warto czytać i śledzić koleje losu pewnej rodziny. Takie muzea lubimy. Co prawda, Amelce musieliśmy dużo czytać i wyjaśniać, ale starsze dzieci poradzą sobie bez problemu.
Kadłub Batorego w budowie.
Dodatkowym atutem muzeum jest mieszcząca się w nim restauracja z przepięknym widokiem i częściowo szklaną podłogą, co całkowicie zachwyciło naszą córkę :)
Nie mieliśmy okazji spróbować dań obiadowych serwowanych tutaj, ale kawa i desery były wyśmienite :)
Fontanna na Skwerze Kościuszki, po ostatnim liftingu prezentuje się całkiem, całkiem ;)
Przechodząc koło Błyskawicy, stwierdziliśmy, że nie byliśmy na niej od czasów podstawówki. Spontanicznie kupiliśmy bilety i poszliśmy oglądać jedną z najbardziej znanych gdyńskich atrakcji turystycznych.
Wydaje mi się, że to atrakcja bardziej dla chłopców zainteresowanych tematyką wojenną niż dla 6latki kochającej kucyki ;) więc przegalopowaliśmy przez część z gablotami i zatrzymaliśmy się na dłużej pod pokładem w maszynowni, gdzie podziwialiśmy skomplikowane maszyny poruszające niszczyciel…
Jest to jeden z niewielu okrętów – obiektów muzealnych w Europie. Na pewno ciekawy i warty obejrzenia, szczególnie dla osób, które przebywają nad morzem okazjonalnie.
A potem zaczęło lać ;)
Tak właśnie wyobrażam sobie wyprawę do Gdyni! Świetna relacja :) Szkoda że na końcu nie ma dokładnych adresów, godzin, cen (w przypadku Błyskawicy), mapki. Oczywiście wszystko można znaleźć w Google ale po co opuszczać tak fajny wpis. Pozdrawiam!
Dlatego właśnie, że wszystkie informacje można znaleźć w zalinkowanych w tekście stronach – pominęłam je :)