Chorwacja jest krajem bardzo dobrze poznanym. Mało tu już miejsc, w których nie pojawiają się tłumy turystów, mało tu miejsc nie opisanych, nie obfotografowanych. A że jest wyjątkowo piękna, nie dziwi mnie to wcale. Jednak nadal można znaleźć w Chorwacji miejsca mniej popularne, a ciekawe np. Gwiezdna Wioska Mosor albo to, które parę akapitów niżej wam opiszę i pokażę.

A na razie przenieśmy się do jednej z najbardziej popularnych atrakcji na środkowym wybrzeżu Chorwacji – Parku Narodowego Rzeki Krka. Tak jak wielu innych turystów do bajecznych wodospadów Skradinski Buk dotarliśmy statkiem z miejscowości Skradin. Można tutaj zaparkować na jednym z kilku wielkich parkingów, następnie kupić bilety na rejs statkiem i z portu popłynąć pod najbardziej znany wodospad w parku narodowym.

Po dotarciu na miejsce możemy posilić się w jednej z paru knajpek, możemy kupić pamiątki, możemy pospacerować po wytyczonych szlakach. Kiedyś dozwolona była kąpiel pod wodospadem – od zeszłego roku wprowadzono zakaz (będąc w tym miejscu wiele lat temu, pływaliśmy tuż pod kaskadami wody).

Wodospad Skradinski Buk ma szerokość około 100 metrów, a kaskady spływają na długości około 400 metrów tworząc 17 wodospadów. Wysokość spadku wody to ponad 45 metrów. Szybkość spływu wody w rzece wynosi 43 m3 na sekundę zimą, a latem 18m3 na sekundę. Jest to największy system wodospadów trawertynowych w Europie (trawertyn to wapienna skała osadowa).

Skradinski Buk zachwyca ogromem. Woda spływa wśród bujnej zieleni porastającej skały i rozlewa się w szmaragdowe jezioro o kryształowo przejrzystej wodzie. Wyjątkowo malownicze miejsce.

Wodospad można obejrzeć także z góry – wytyczone są ścieżki, którymi można wędrować pomiędzy punktami widokowymi.

Wodospady rzeki Krka są bardzo dobrze opisane w sieci, więc nie będę powielała informacji. Natomiast polecę wam wizytę w miasteczku Skradin. Pomimo setek turystów, którzy wypływają ze Skradina i do niego wracają po obejrzeniu wodospadów, miasteczko jest puste, ciche, spokojne (było takie w środku sezonu, w lipcu!). A warto do niego zajrzeć, bo jest po prostu ładne. Architekturą przypomina miasteczka włoskie i atmosferę ma podobną.

Jadąc z wodospadów Krka w stronę Primostenu wstąpiliśmy do maleńkiej wioski Primosten Burnji, a tam zajrzeliśmy do mało znanej atrakcji Jurlinovi Dvori. To mini etno-skansen stworzony w tradycyjnej wiejskiej posiadłości, wybudowane w XVIII wieku. W 1994 roku ksiądz Stipe Perkov, który odziedziczył to miejsce po przodkach, stworzył niewielkie muzeum – w skupisku ośmiu kamiennych budynków z dziedzińcem po środku, z piękną roślinnością, w tym ponad stuletnią winoroślą i ogrodem. Stworzono tu ekspozycję – zobaczyć można wyposażoną w tradycyjne sprzęty kuchnię, kapliczkę, pokoje sypialne, piwniczkę do przechowywania wina i oliwy.

Miejsce bardzo urokliwe i spokojne, dające możliwość poznania tradycji Chorwacji.

8 kilometrów dalej na małej wyspie połączonej z lądem groblą leży Primosten. Miasteczko najlepiej prezentuje się z oddali, choć spacer po starówce także należy do miłych. Na wyspę wchodzi się przez groblę, a do samego starego miasta przez kamienną bramę, za którą znajduje się labirynt wąskich uliczek. Zabytkowa część miejscowości nie jest być może tak urocza jak ta w Trogirze, ale myślę, że warto się tam przespacerować. A na nabrzeżu smakowitymi zapachami będą kusić restauracje, z których widoki są zachwycające. Nic, tylko usiąść i odpocząć, chłonąć przyjemną atmosferę tego miejsca.

Można tu też skosztować znakomitego lokalnego wina, z którego słynie Primosten:

To tutaj mieliśmy okazję obejrzeć przepiękny zachód słońca…

W części miasteczka, tym poza wyspą, znajdują się liczne sklepiki z pamiątkami, jest marina i miejskie plaże, pełno tu barów i knajpek i zdecydowanie jest tu gwarniej i tłoczniej niż w starej części Primostenu.

Przypominam o naszym profilu na Facebooku i Instagramie – jest tam jeszcze więcej nas i naszych podróży.

Poleć:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *