Z wizytą u Obamy
Nasz waszyngtoński hotel leżał na obrzeżach miasta, ale gwarantował shuttle bus do metra. A stamtąd mieliśmy parę przystanków do samego centrum.
Metro w stolicy okazało się imponujące – gigantyczne tunele z kilkoma poziomami, wielkie hale peronów… Niestety ceny za przejazd też wysokie – wyższe niż w NYC i jakoś dziwnie naliczane – ciężko się było połapać.

Pierwszym naszym przystankiem było Smithsonian’s National Air and Space Museum. Wszystkie muzea należące do Smithsonian Institution są darmowe dla zwiedzających. To największy na świecie kompleks muzeów i ośrodków badawczych finansowany przez fundację Jamesa Smithsona.

Muzeum Lotnictwa i Przestrzeni Kosmicznej ma największe na świecie zbiory eksponatów związanych z lotnictwem i podróżami w kosmos. A ponadto jest to najczęściej odwiedzane muzeum świata – zagląda do niego ponad 9 milionów ludzi rocznie.
Spędziliśmy w nim pół dnia – eksperymentując, oglądając stroje astronautów, zaglądając do sypialni i toalety z promów kosmicznych, podziwiając marsjańskie łaziki, kierując samolotami, zwiedzając rakiety, oglądając film w Imax…
Amelka eksperymentuje Kombinezon Gagarina – skromniutki, prawda? Kombinezon amerykańskiego astronauty Tak się w kosmosie śpi… Kosmiczna toaleta Dysze silników któregoś z promów Marsjański łazik
Następnie wyszliśmy na słynny The Mall – to olbrzymi park, na którego jednym skraju stoi Kapitol, a na drugim Mauzoleum Lincolna. Wokół niego znajdują się muzea, pomniki, ogrody.
Kapitol Jedno z muzeów przy The Mall Stalowe drzewo w jednym z ogrodów
Idąc w kierunku pomnika Lincolna i Białego Domu, postanowiliśmy jeszcze wstąpić do Muzeum Historii Naturalnej (początkowo chcieliśmy go ominąć, ponieważ wystawa dinozaurów jest czasowo nieczynna, a ona nas najbardziej interesowała).
Muzeum Historii Naturalnej Muzeum Historii Naturalnej
Nie mieliśmy czasu i siły na gruntowne zwiedzanie, więc wybraliśmy kilka ekspozycji, które nas najbardziej interesowały i do nich się udaliśmy.
Można było dotknąć kawałka skały z Marsa Imponujący dział geologiczny Wspaniałe minerały, kamienie pół- i szlachetne… Kolia z brylantów Minerały fosforyzujące w ciemnościach Można było dotknąć karalucha i chrząszczy
Dział paleontologiczny w większości rzeczywiście był zamknięty, ale część ekspozycji można było oglądać. Poza tym mogliśmy podglądać paleontologów przy pracy.
„Please do not knock on the glass. It disturbs the mammals working on the fossils. Thank you!” W Waszyngtonie wiosna w pełni
Gigantyczny obelisk – pomnik Waszyngtona – widać go chyba z każdego miejsca w mieście ;)
Obelisk – pomnik Waszyngtona
Dotarliśmy do Białego Domu. Na zdjęciach i filmach wydawał nam się większy niż w rzeczywistości ;) Pstryknęliśmy kilka pamiątkowych fotek, kręciliśmy się pod płotem, aż tu nagle nieuśmiechnięci-panowie-z-secret-service zaczęli nas przeganiać do następnej przecznicy. Usunęli wszystkich turystów za mały park i tam dopiero pozwolono nam stanąć. Orzekliśmy, że coś ciekawego się dzieje i zasiedliśmy z resztą z (na oko) setki ludzi na krawężnikach i czekaliśmy na to, co się wydarzy, zabijając czas fotografowaniem wiewiórek ;)







Po jakimś kwadransie przejechały cztery samochody z zaciemnionymi szybami, a gdy zniknęły za bramą domu prezydenta – pozwolono nam wrócić pod płot ;) (potem dowiedzieliśmy się od miejscowego, że popołudniami przywożone są ze szkół dzieci Obamy i pewnie trafiliśmy na taki moment).


Stamtąd przeszliśmy z powrotem do The Mall,

a potem do National WWII Memorial.


W końcu dotarliśmy do Lincoln Memorial (Mauzoleum Lincolna), skąd rozpościerał się przepiękny widok na park i oświetlony zachodzącym słońcem obelisk.




Idąc wieczorem w kierunku stacji metra zahaczyliśmy jeszcze o 2 memoriale ;)




Waszyngton to jeden wielki Memorial. Pomników zatrzęsienie, wielgachnych gmaszysk mnóstwo, wszystko jest tak wielkie, monumentalne, przytłaczające i nosi czyjeś imię ;) Nie zachwycił nas. Aczkolwiek muzea ma rewelacyjne.
Poprzedni wpis: W krainie Amiszów
Następny wpis: Charleston – Głębokie Południe
W tej części świata byłem tylko w Kanadzie. Waszyngton wydaje się być ciekawym miejscem. Jeżeli więc wybiorę się do USA, to chciałbym zwiedzić także stolicę :)
Warto, bo to jednak stolica, a poza tym wspaniałe muzea. Jednak Waszyngton zrobił na nas mniejsze wrażenie niż Nowy Jork…