Wróciliśmy z naszych przedłużonych ferii w Australii. Było intensywnie, było magicznie, było egzotycznie.

Nasza podróż zaczęła się w Katarze w Dosze, gdzie mieliśmy dłuższe oczekiwanie na kolejny lot. Skorzystaliśmy z okazji i wyskoczyliśmy na parę godzin na miasto.

Stamtąd polecieliśmy do Melbourne i zaczęliśmy naszą australijską przygodę. Poza miastem, które okazało się być bardzo spokojne i przyjazne, zobaczyliśmy słynną Great Ocean Road.

Następnym przystankiem było Sydney, w którym spędziliśmy kolejnych kilka dni. W Sydney jest co robić i co oglądać, zatem całe dni spędzaliśmy na wędrówkach po mieście. Zaplanowaliśmy sobie także wyjazd w Góry Błękitne, ale czekała na nas na miejscu niespodzianka – gęsta mgła uniemożliwiająca podziwianie widoków 😉

Kolejnym miejscem na naszej trasie było Uluru – święta góra Aborygenów, pośrodku australijskiego outbacku. Wynajęliśmy auto i przez kilka dni eksplorowaliśmy okolicę. Uluru jest niezwykłe, ma według mnie aurę tajemniczości i jest zachwycająco piękne. Niestety ani zdjęcia ani filmy nie oddają tej magii…

I ostatnim naszym celem w Australii było Cairns – brama do Wielkiej Rafy Koralowej oraz do dzikich terenów lasów deszczowych. Udało nam się posnorkować na rafie i spojrzeć na niesamowita prastarą dżunglę.

A na koniec – Hongkong i Makau. Dwa azjatyckie miasta, dwa specjalne regiony administracyjne Chin. Całkowita odmiana po spokojnych, cichych i czystych miastach australijskich 😉

Krótkie podsumowanie:

– odwiedziliśmy 3 kraje – Katar, Australia, Chiny

– i 2 specjalne regiony administracyjne Chin – Hongkong i Makau

– dzięki tej podróży Adam odwiedził wszystkie 7/7 kontynentów, a ja 6/7 😊

– odbyliśmy 11 lotów samolotem, lot helikopterem, niezliczone przejażdżki metrem, tramwajami, autobusami, pociągami, było też kilka przepłynięć statkami i promami

– wypożyczyliśmy samochód i jeździliśmy zgodnie z ruchem lewostronnym

– widzieliśmy 6 miejsc wpisanych na listę światowego dziedzictwa UNESCO

– widzieliśmy w naturze: koale, kangury, pingwiny, niezliczone ilości różnych gatunków papug, kukabury, pelikany, ibisy, pająki wielkie jak dłoń, ogromne jaszczurki, żółwie morskie, rekiny rafowe

– widzieliśmy dwie święte miejsca Aborygenów – Uluru i Kata Tjuta

– widzieliśmy UFO 😉 a tak naprawdę to światła Min min – których pochodzenia nikt nie potrafi wyjaśnić

To była wspaniała przygoda! A teraz powoli będę ją wam pokazywała…

Przypominam o naszym profilu na Facebooku i Instagramie – jest tam jeszcze więcej nas i naszych podróży.

Poleć:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *